O tym, że czas oczekiwania na operację zaćmy na NFZ jest w Polsce bardzo długi, przekonało się już wielu pacjentów. Obecnie najlepsza sytuacja jest w województwie podkarpackim, gdzie w niektórych gabinetach na operację czeka się kilka miesięcy, a sam zabieg wykonuje aż 16 placówek. Z kolei na Opolszczyźnie czas oczekiwania na zabieg to średnio (!) 1200 dni, a operację na NFZ wykonują zaledwie 4 placówki. W takiej sytuacji konieczność działań mających na celu skrócenie kolejek wydaje się koniecznością – czy jednak nowy pomysł konsultanta krajowego ds. okulistyki przyniesie wymierne korzyści dla systemu oraz dla pacjentów?
Na czym polega pomysł skrócenia kolejek?
Zmiana miałaby dotyczyć dwóch głównych bolączek obecnie działającego systemu leczenia zaćmy – niedoboru środków na finansowanie zabiegów oraz rosnących kolejek. Jakie zmiany proponuje krajowy konsultant ds. okulistyki, przy aprobacie Ministerstwa Zdrowia?
Zwiększenie finansowania, co pozwoliłoby przeprowadzać więcej zabiegów – to pierwsza część zmian. Druga natomiast to wprowadzenie kryterium stopnia utraty ostrości widzenia – na refundowany zabieg będą mogli liczyć dopiero ci pacjenci, u których określono utratę wzroku poniżej poziomu 0,6 (w skali od 0 – całkowita utrata wzroku, 1 – dobre, ostre widzenie).
Oznacza to, że dopiero pacjenci z ubytkiem wzroku o co najmniej 40% będą mogli ubiegać się o refundację leczenia zaćmy.
Co sądzą specjaliści? Zdania są podzielone
W opinii pomysłodawców zmian wprowadzenie takiego limitu pozwoli zmniejszyć kolejki. Rzeczywiście, wiele osób z racji ograniczenia dostępności zabiegu nie będzie mogło „zajmować” kolejki – jednak czy to rozwiązanie faktycznie przysłuży się polskim pacjentom? Z pewnością odciąży nieco system, aczkolwiek o ile można zrozumieć dylematy płatnika, o tyle narzucanie podobnego limitu pacjentom wydaje się już pomysłem nieco chybionym.
Podobnego zdania jest zarząd Polskiego Towarzystwa Okulistycznego – według specjalistów narzucenie pacjentom kryterium ostrości widzenia nie powinno mieć zastosowania, ponieważ każdy przypadek jest indywidualny.
Niektórzy pacjenci radzą sobie nawet przy sporym ubytku wzroku – do 50%, inni – na przykład z racji wykonywanego zawodu albo rodzaju schorzenia – powinni być zakwalifikowani do zabiegu w trybie pilnym już przy 10% ubytku wzroku.
Zwiększenie środków na finansowanie leczenia zaćmy jest dobrym, wręcz koniecznym rozwiązaniem. Wprowadzenie limitów jest z kolei kwestią dyskusyjną. Obecnie długie kolejki oraz ograniczenia wyboru rodzaju sztucznej soczewki sprawiają, że wielu pacjentów decyduje się wziąć sprawę swojego zdrowia we własne ręce – aby nie przepłacać w gabinetach prywatnych, Polacy coraz chętniej decydują się na wyjazd za granicę, najczęściej do Czech.
– Dostęp do zabiegu w krótkim terminie, możliwość wyboru najlepszych dla danego pacjenta rozwiązań oraz refundacja kosztów zabiegu przez NFZ sprawiają, że coraz więcej pacjentów wybiera taką drogę leczenia zaćmy – przyznaje Waldemar Garwol, prezes kliniki OneDayClinic działającej w Ostravie. – Wprowadzenie podobnego limitowania może i odciąży płatnika, ale odbije się to przede wszystkim na pacjentach… - dodaje Garwol.